Książka Matt Hidalf wydaje się najbardziej fantastyczną książką jaką czytałam. Moim zdaniem akcja rozgrywa się w przyszłości, ponieważ Matt podobnie jak Harry Potter chodzi do szkoły czarów, a dokładniej do Akademii Elity.
Matt Hidalf urodził się w pięćdziesiąte urodziny króla i co roku stara się je zepsuć. W swoje dziesiąte urodziny ożenił króla z bezzębną wiedźmą bez jego woli. Jednak od tego czasu nie zrobił żadnej psoty. Następuje wielkie milczenie. Ale ojciec Matta zaczyna co podejrzewać. Dzieci w wieku jedenastu lat wstępują do Akademii Elity. Żeby do niej wstąpić trzeba zdać bardzo trudny egzamin, lecz Matt do tej pory nie przeczytał żadnej książki. To jasne. Hidalf chce się dostać do szkoły za pomocą oszustwa i oszukać słynne Biuro Wykrywania Oszustw. To największe jak do tej pory wyzwanie w jego życiu. I ........ . To cud!!!! Udało się!!!
Z niewielkimi problemami Matt wstępuje do słynnej Akademii Elity. Sam kapitan wojowników Luis Serra go przyjmuje.
Pierwsza próba miesiąca, którą otrzymał Matt polegała na tym żeby wraz ze swoimi kolegami schwytać nieuchwytne stworzenie, które tylko prawdziwa miłość może zwabić: Błyskawicę Widmo. Nawet najwybitniejsi czarodzieje nie umieli tego dokonać. A co dopiero powierzać to zadanie trójce młodych nowicjuszy.